sobota, 28 listopada 2015

Serdecznie zapraszam na kurs metody "Delektowanie Życiem"/"Delicious Life"
 
do Kobylina koło Grójca 50km od Warszawy :)
 
termin kursu: 15 - 17 stycznia 2016r.

miejsce kursu: http://www.palackobylin.pl/
 
 kameralna grupa do 10 osób
 
zapisy i wszelkie szczegóły:
 
 

czwartek, 26 listopada 2015

Rozkosz nic nie robienia.

Czy ja chcę coś napisać, czy ja muszę już pisać, czy ja jestem wolna czy zajęta? Nawet jak jestem wolna, czuję się zajęta nawet nie wiem czym, zdaje się, że samym poczuciem bycia zajętą.
Skąd takie przywiązanie do iluzji? Przecież faktycznie nie istnieje stan, a nam się wydaje, że istnieje.
Wyczuwam napięcie w ciele, kiedy nie mam nic do zrobienia no chyba, że jestem padnięta i po prostu nie mam siły aby coś robić, wtedy czuję się usprawiedliwiona. Ale jak wiem, że siły mam tylko chęci do działań brak, to niepokój wchodzi i niezadowolenie z samej siebie, tak jakby ktoś mnie cały czas obserwował i poddawał krytyce moje „lenistwo”. Mój stan nic nie robienia staje się moim iluzorycznym grzechem. Włoskie „Dolce far niente”, czyli rozkosz z nic nie robienia, słodkie nieróbstwo staje się wyzwaniem z górnej, luksusowej pułki.
Tak…. mogę to zdiagnozować jako kierat. Stare słowo, współczesnym mało znane lub w ogóle nie znane. Oznacza ni mniej ni więcej, urządzenie wykorzystujące siłę pociągową zwierząt do napędu maszyn rolniczych. Konie lub woły chodzą w kole a jak przestają, to z bacikiem pan i władca bije je po zadzie. Chodzą tak do znudzenia i kompletnego wyczerpania. Mam taki kierat w głowie. Jeszcze to, jeszcze to, nawet przestawiam różne rzeczy w inne miejsca, jak nie mam nic konkretnego do zrobienia. Jakby nie wypadało nic nie robić. Jeśli nie mam pracy wstyd mi, że jestem nieproduktywna. Ktoś może określić mnie darmozjadem lub leniem. Więc co mnie do niej motywuje tak naprawdę? Prawdziwa potrzeba, pasja czy przymus wynikający z lęku przed dezaprobatą?
Człowiek pracowity to ten, który jest wartością tej ziemi a nierób to darmozjad. Nie zapracowuje na swój wikt i opierunek. Ten wzorzec mam zapisany w ciele, w pamięci i Bóg wie gdzie jeszcze.
Słyszę wciąż żywe słowa- no rusz się. Mama się tak ruszała, tata się wciąż ruszał, ja musiałam się wciąż ruszać, tylko siostra potrafiła to olać. A może nie olała tylko musiała się ruszać w inny sposób.
Nie nauczyłam się, a właściwie nie miałam wzorca nic nie robienia ani delektowania się brakiem czynności hm….... Nikt mi nie powiedział- jak pięknie nic nie robisz! Powiedział za to -jak pięknie pracujesz!
Czy rozkosz nic nie robienia drogi czytelniku jest grzechem?
A może jest naturalną częścią naszego życia, a może wymysłem leniwych ludzi?