środa, 22 lipca 2015

„ DOBRY HUMOR BYWA ZŁY”.

DOBRY HUMOR BYWA ZŁY”.

Siedzę sobie w dobrym nastroju i piszę. Piszę patrząc przez okno wynajętego wiejskiego domu, pięknie ścięta trawa i te sosny rozsiewające zapach nadbrzeżnych wydm, choć wydm tu nie ma. Idylla ale jak sobie pomyślę, że moje plany zostania tu na dłużej, zniweczyła Pani właścicielka domu, to mnie szlak trafia, że nie jest po mojemu.......
- A ile razy kochanie mówiłaś a myślałaś jeszcze więcej: to nie miejsce dla mnie, głośno od głównej przelotówki, sąsiedzi rodem z włoskiego miasteczka i brak intymności. Dlaczego zatem to co nie wygodne chce zagościć u ciebie w życiu na dłużej? Pomieszane to twoje myślenie. To jak chcę i nie chcę jednocześnie. Jak to pogodzić? Ja nie mam na to recepty. Mam za to podszept a może by się tak zdecydować na jedno, co? Klarowny komunikat, najpierw do siebie samej, potem do reszty wszechświata. Tak, albo tak. Klarowność. Lubię lub nie lubię. Cieszy lub nie cieszy. Doskonałe w swej formie zostaje, już nie doskonałe odchodzi.

- To znaczy, że doskonałe może za jakiś czas przybrać formę niedoskonałości w naszym poczuciu?

- A i owszem. Doskonale skrojony płaszcz 10 lat temu nie ma już dla nas formy doskonałej teraz. Zmieniły się przecież nasze gabaryty, priorytety, preferencje, gust, potrzeby i jeszcze inne rzeczy, których nie sposób wszystkich wymienić. To co dziś cieszy, jutro za małą przybierać może formę.
Ludzie archaiczni przywiązują się do przeszłości i w żalu rozstania się z tym co budowało ich przeszłość trzymają to, co dawno powinno zrobić miejsce nowemu. Z żalu opuszczenia starego, z lęku przed nowym, zamykają się w kole powtarzalności doświadczeń. Dlatego zyskują nazwę archaicznych. Nie pasują do czasów, w których przyszło im żyć. Negują nowoczesność i adekwatność do współczesności aby choć przez chwilę poczuć spokój wewnątrz siebie. Uzyskują go na krótko, bo i tak zawsze dotrze do nich obraz współczesności, do której przestają pasować, nie dlatego, że ona nie chce tylko dlatego, że oni za nią nie nadążają z własnej woli wybierając zastój.

niedziela, 19 lipca 2015

PARA

„ NIENAMACALNY I NIEREALNY DLA GŁOWY”.

ŚWIAT OBUDZIŁ MNIE NA KOLOROWO DZISIEJSZEGO PORANKA.
Różowo, żółto , pomarańczowo, zielono, truskawkowo uśmiechnął się i z otchłani lęku wyciągnął jednym ruchem ręki. Mówię dziś tak pastelom.........i co, że mówisz tak.........co z tego wyniknie, głupia?.......Nigdy tak więcej do mnie nie mów głowo.......Głupia nie istnieje od dziś w moim przekonaniu. Jestem mądra inaczej... inaczej, bo nie oczekuję zrozumienia od innych tego jak myślę, o czym myślę i dokąd zmierzam. Przecież ja sama nie mam pojęcia dokąd, więc jak mogę się obrażać o to, że nikt mnie nie rozumie. A czy ja rozumiem siebie? Jasne, że nie. Głowa swoje i dusza swoje, hi, hi.......
Czy choć na chwilę staniecie w jednej parze głowo i duszo?

- O tak, tak to już nieuniknione- słyszę cichutkie murmurando- to już się stało, idziemy sobie pod rękę to co ja wymyślę i stworzę to głowa realizuje, hi, hi, hi i tak sobie idziemy za pan brat i dobrze nam z tym. To już nie te czasy, kiedy jedno drugie bojkotowało......teraz gadamy jednym głosem.
Poznać to możesz po tym, że alter ego wyszło z cienia i gra pierwsze skrzypce. Wobec takiego obrotu rzeczy nie ma już wypada i nie wypada a za to jest wszystko można......
Skończyły się gotowe foremki dla głowy a jest wolnoć Tomku w swoim domku i poprzewracane do góry nogami..........jest też dowolność zastosowania starego,hi, hi.....wolna amerykanka ale to nie oznacza nieposzanowania kogokolwiek, to tylko albo aż oznacza poszanowanie i zachwyt nad wszystkim co zostało stworzone tylko będzie inaczej wykorzystane. Stare się zutylizuje, dokona się biodegradacja a na to miejsce wkroczy twórczość. Otwórz okno, zrób przeciąg niech wymiecie resztki starego zapachu. Napuść powiew wiosny ludów i niech się dzieje...
- Ale co niech się dzieje?
- Wszystko co jest potrzebne na dany moment.......Nie chomikuj, nie składaj w nadziei, że kiedyś się przyda. Tylko teraz i tu, potem zobaczymy co będzie potrzebne. Nie kupuj pizzy na tydzień, jutro będziesz miała na co innego chęć i to jest cudne. Tylko dziś.....

czwartek, 16 lipca 2015

Kim jestem?

IDZIE WIOSNA”.

W powietrzu czai się zapach wiosennego tchnienia. Powoli, leniwie przez chłód nocy i poranków wydostają się do życia wszyscy i wszystko. Powstają z posad zimowych kozaków, ciężkich czapek, szalików i myśli tkwiących w uśpieniu. Lubię tę porę roku choć fronty atmosferyczne przyprawiają mnie o ból głowy ale ten wiosenny, któremu się wszystko przebacza. Nowa nadzieja, świeża, jeszcze jędrna, nieospała wymyka się cichutko z pod moich cięższych myśli, tych zimowych gawrowych niedźwiedzich. Krąży szybciej jak krew w żyłach po miłosnym uniesieniu, jednocześnie dając pewność spełnienia. Dlaczego akurat na wiosnę? Czy taki stan delikatnej radości i uniesienia nie może towarzyszyć mi przez cały rok? Czy nie może być tylko miło, ciepło i upojnie?

- Mnie pytasz o zdanie? - słyszę miły głos.

- Tak, witaj, a kogo jak nie ciebie chcę przywołać na stałe i być w tobie zanurzona, w twojej mądrości i wiedzy. Przecież to jasne jak słońce, że ty stanowisz moją inspirację, kierunek i wytyczne na życie. Ale ty to kto....... kim jesteś właściwie?
Jaką część mnie stanowisz?
Jakie imię nosisz?
Jaki masz zapach i smak?
Co cię cieszy a co raduje?
Co kochasz i czy wiosna też tak na ciebie wpływa?

- Tak..............hm..........wow.........po prostu jestem częścią wszystkiego i wszystkim jednocześnie. Mam imię i go nie posiadam. Jeśli go mam to na chwilę, jeśli go nie mam to na sekundę.
Wszystko się we mnie kołem toczy, mam kołowrotki i tkam wełnianą linę twojego życia i żyć innych istot. Jestem i mnie nie ma, w odrębności i we wspólnocie kąpie się jak w fontannie wspomnień wszechświata. Jestem i mnie nie ma...........
Namacalna i realna jednocześnie niewidocznie eteryczna. Nirwana i nicość....... Pustka do wypełnienia. Oto kim jestem i jakie imię noszę.
Smak mam różnorodności i jednolitości jednocześnie. Nazwałaś mnie alter ego. Może być, podoba mi się. Możesz mnie zresztą nazwać jak chcesz. Raz będę ci bliższa raz dalsza, raz ciepła raz chłodem zawieję. Raz jesienią raz upałem. Nie zatrzymam się ani na chwilę. Nie ugrzęznę, nie stanę. Dziś będę tu, jutro tam. Jedno jest tylko pewne, ty to ja a ja to ty kochanie.
Kocham wszystko: cztery pory roku i to co z nimi związane.
Moje preferencje to życie. Budowanie i rujnowanie, cykle, odczuwanie ciepła i chłodu.
Chcę wszystkiego bez wysublimowania. Chcę wszystkiego jakie jest, lekkie, ciężkie, mokre, suche. Uwielbiam wiosnę ale i zima fascynuje mnie. Nic nie jest dla mnie gorsze ni lepsze.
Wszystko ma swoją treść, przygodę ale i brak definicji......... po prostu jest.
Mogę wybierać czego chce doświadczać i jak długo oraz w jakim natężeniu.
Mogę zadecydować też aby zostać w stałości.
Jestem zmienna i stała. Czasem senna a czasem wiosennie przebudzona.
Jednym słowem........... zadowolona. Kiedyś nazwałaś mnie czystą świadomością myśląc, że jestem czymś co jest na zewnątrz ciebie. Ok w porządku ale musisz wiedzieć, że ja jestem w tobie i obok ciebie, w górze i w dole...... wszędzie. Przenikam, spowijam, otulam, wypełniam.
Zrozumienie poszerzam. Raz bliska, kiedy rozumiesz raz daleka, kiedy zrozumienia brak.
Raz ciepło wspierająca, raz zimna, chłodno pokazująca iluzje w jakiej tkwisz ale zawsze jestem, raz bardziej a raz mniej słyszalna.

wtorek, 14 lipca 2015

Oczekiwania.

OCZEKIWANIA”.

Pochmurny dzień i do tego ten wpis na skypie, który brzmi mniej więcej tak: „ skoro się nie odzywasz, nie odpisujesz to twoje prawdy przez ciebie głoszone są nic nie warte”.
Czy ja znam tego człowieka? Raczej nie.........skąd ma w ogóle mojego skypa?
Co mam o tym myśleć, przecież nie poczułam żadnego impulsu, żeby odpisać na wcześniejsze jego zaczepki, wręcz przeciwnie wszystko krzyczało we mnie.......schowaj się, bodź niewidoczna dla tej energii. Posłuchałam się więc sama siebie a tu proszę, taki tekst w zamian.
W pierwszej myśli po przeczytaniu wpisu, wtargnęło we mnie poczucie winy......o Boże, jak ja mogłam tak zrobić, nie odezwać się do człowieka a on tak pragnie kontaktu ze mną. To nie ładnie i nie w moim stylu.
Muszę to natychmiast naprawić........... on jest gotów pomyśleć o mnie źle.
Nie uniosę tego, trzeba dbać o reputację. Mogę go stracić jako słuchacza..........
Zaraz, zaraz....... słyszę w głowie. Spokojnie, pomalutku i już czuję, że mam wziąć kartkę, długopis i pisać. Posłuszna intuicji siadam, biorę długopis i.......
Zabawny świat ludzkich oczekiwań, wyobrażeń dotyczących jak dana sprawa ma wyglądać.
Jeśli nie mieścisz się w tym nurcie bach – atak, pretensje, złorzeczenia. To prosty mechanizm, nie robisz tego co ja sobie założyłem, że powinnaś, więc ukarzę cię ot tak.........przecież tak się robi od wieków. A ja na to jak na lato, trochę smutno, że ...........nawet nie wiem. Ściska mnie w żołądku, cała się kurczę. Może trzeba jednak tych konwenansów przestrzegać.........może ataków by nie było?

- Co ty opowiadasz.....nie byłoby? Oczywiście, że byłyby, bo nawet , kiedy wchodzisz w konwenanse, urojenia w głowie wciąż są i konwenanse tego nie zmienią.
Paradoksalnie możesz poczuć się lepiej, kiedy konwenansów już nie będzie.
Oczekujących ignorantów, egocentryków zbywać milczeniem, zignorować świat oparty na oczekiwaniu. Nie to nie, bądź radykalna, stronnicza, niedostępna, bo to właśnie jest teraz twoją naturą i nie zmieniaj tego.

- Uf, ulżyło mi. Mogę odmawiać, mogę się chować, mogę nie reagować i to właśnie jest w zgodzie ze mną. Cudownie !
Czuję jakby to był wstęp do własnej wolności. Zanurzam w nią stopy i zobaczymy co będzie potem. Mogę również zrezygnować z oczekiwań na swój własny temat, pozwalam sobie również na lekceważenie ludzkiego zdania na mój temat. Wow a to nowość.......
Kocham te nasze rozmowy!

O ironio minął miesiąc i znów wpis na skypie od tego samego człowieka.
Przepraszam, że nie dałem ci wolności, że przymuszałem do tego czego zrobić nie chciałaś.
Zrozumiałem, że brakuje mi cierpliwości i mam oczekiwania wobec ciebie i innych. Przepraszam........
Nie mogłam w to uwierzyć. Z tyłu głowy zabrzmiało mi – wszystko w twoim życiu jest na temat. Co to znaczy? Może to, że ja komuś robię to samo tylko na innej przestrzeni?
Tak, to o to chodzi jestem tego pewna. Wszystko jest z nami na temat.........Tym razem odpisałam..... Życie jest jednak cudem!

































niedziela, 12 lipca 2015

Młodość w każdym wieku :)

„JESIEŃ MA KOLORY DYNI”.

Czy ja przeżyję jeszcze w swoim życiu coś fascynującego, coś co u nastolatki wywoływałoby wypieki na twarzy, ekscytację i poczucie, że zaraz stanie się coś wielkiego, pierwszego i .......no nie wiem co tam jeszcze, tak daleko jestem od odczuwania świata oczami niedojrzałej kobiety?
Tęsknie za nią, za swoją nastolatką, niepokorną, niespokojną, kochającą spontaniczność, przygodę, miłość no i pocałunki.
Dlaczego odczuwanie świata mocno, zmysłowo i doświadczalnie odeszło?
Czy to naturalne, że wraz z wiekiem wszystko się przytępia jak słuch czy wzrok?
Hej jesteś tam kochane moje alter ego?
Nie słyszę cię, pewnie zbierasz myśli aby opowiedzieć mi o moich błędach w myśleniu.
Jestem gotowa......... halo odezwij się......... czekam.

- Witaj nastolatko, niezależnie ile masz lat, bo nastolatka to przecież stan umysłu.
To tak jakbyś tańczyła sambę, rumbę i tango jednocześnie. Ale paradoksalnie nie chodzi tu o szarganie emocjami ale o odczuwanie intensywności świata.
W nastoletnim stanie umysłu nie ma obojętności i przeciętności. Wszystko jest mocno zarysowane, wyraźne, krzepkie, zdrowe, soczyste, kolorowe, ciekawskie, doświadczalne, empiryczne, dowcipne, psotne i aktywne.
Ten stan umysły można utrzymać wbrew ogólnej opinii, że wszystko musi się zestarzeć, spłowieć, uspokoić, wyszaleć, zblaknąć, dostać zmarszczek na znak starości.
A ten stan przecież to naturalna nasza zdolność utrzymywania go do końca życia.
Śmierć jest również nastoletnim stanem umysłu i wcale nie wynika ze starości. Wynika z ciekawości świata i doświadczania innych wymiarów oraz innych żyć. Śmierć to początek nowej wyprawy.
Nie rozumiem więc skąd to przekonanie u ciebie, że śmierć to wygaśnięcie życia.
Jesień ma przecież kolor dyni. Jest wielobarwna, soczysta, mieniąca się w rosie wilgoci.Jest czasem przygotowywania się przyrody do nowego cyklu nie do śmierci a nowego życia.
Jeśli tak spojrzysz na przemijające lata, stan nastolatki ma szansę powrócić, bo przestaniesz zmierzać do końca tylko do nowego początku a tu już o krok jest ekscytacja, ciekawość i poczucie ciągłości a nie końca.
Popatrz na jesienne buraki, ziemniaki, dynie...... one nigdy wcześniej nie wyglądały tak pięknie i dojrzale. Tylko na jesieni. Wtedy właśnie jest w nich najlepsza treść, najlepsza ilość słońca, wiatru, prany. To jest moment idealnego nasycenia.
To pełnia wszystkiego co musiało się wydarzyć aby dojść do tego momentu. W tym czasie powinien być obecny szacunek, zachwyt, zadowolenie cieszącego oko obrazu i mądrość procesu wzrastania.
Jesień życia, to właśnie pełnia i można w niej utrzymać stan umysły radości, ciekawości i poznawać świat pełniej, odczuwać go pełniej. Być jeszcze pełniejszą nastolatką i mieć szalone pomysły na życie, mądre i własne.

- O, bardzo mi się podoba co mówisz, wchodzi spokój a jednocześnie podekscytowanie i duma, że właśnie stanowię pełnię mądrości wszystkiego co doprowadziło mnie do tego momentu. Ale jak jeszcze pełniej odczuwać życie?

- Jak to jak?
Tańcz...... każdego dnia, tańcz choć przez chwilę........ sama, z ukochanym, z dzieckiem, koleżanką. Nie ma znaczenia z kim dla celu. Tańcz nawet sama ze sobą a radością ruchu podziel się z innymi. Jak myślisz, dlaczego młodzi ludzie lubią tak bardzo zabawę i taniec?
To przecież nie tylko zaloty czy gody ale przede wszystkim najbardziej pierwotne wyrażanie stanu życia, zadowolenia, ekscytacji i podniecenia wszystkim co się właśnie wydarza.
Taniec to wyrażanie cielesnej radości, więc zacznij od tego, reszta sama się ułoży jak łańcuszek zdarzeń niezależnych już od ciebie. Lawina pójdzie, nie można będzie jej zatrzymać i to jest piękne. Nieważne gdzie, nie ważne jak i nie ważne z kim........ tańcz i ciesz się życiem zwłaszcza w kolorze dyni.
Pamiętaj, starość to stan umysłu a nie ciała!


poniedziałek, 6 lipca 2015

" Odpowiedzialność".

ODPOWIEDZIALNOŚĆ”.

Siadam z kartką papieru, już wiem, że zaraz coś napiszę. Mam nadzieję, że będzie to odpowiedź dotycząca jak być szczęśliwym. Słowa cisną się, rozpychają w głowie niczym wartki potok..... nie mogę tego opanować.
Poniewierają mną i szamoczą. Wzrok kieruję na koty, za które wzięłam odpowiedzialność, martwię się o nie, co z nimi będzie jak odejdę?
I słyszę - w twoim życiu jest zawsze i wszystko na temat......... tak jak ma być, aby pokazać ci gdzie jesteś lub gdzie rozmijasz się ze sobą. Słyszę jeszcze słowo odpowiedzialność............czekam aż spłynie więcej.........................

-A i owszem ale za siebie, za swój kawałek świata, za doświadczenie, za ciało, za dom, za ogród jeśli go uprawiasz, za to co znajduje się wokół ciebie a właściwie za to co stworzyłeś i tu odpowiedzialność powinna się skończyć, ale uwielbiasz przesuwać linie zdrowego rozsądku i brać odpowiedzialność za ludzi, zwierzęta, bliskich, dalszych a to oznacza, że czujesz się w obowiązku.
Naznaczasz sobie przymusy postępowania wobec......
Zniewalasz samą siebie, bo innych przecież nie możesz, oni sami chcą.
Zatracasz elastyczność i spontaniczność.
Rozgrywasz grę- ty i reszta. Reszta i ty..... tak tworzą się podziały, ponieważ odpowiedzialność za innych budzi obawy, niechęć, zmęczenie a to stawia cię w opozycji do drugiego człowieka, niepostrzeżenie staje się twoim wrogiem, przez twoje wybory zresztą.

-Wow, szok , wyrwanie z posady bycia „dobrym człowiekiem”. Rozumiem..... i to powoduje, że nie mogę dosięgnąć szczęścia skoro żyję we frustracji odpowiedzialności za to, na co tak naprawdę wpływu nie mam.......wow!

sobota, 4 lipca 2015

Kurs metody „Delektowanie życiem” /„Delicious Life”

Serdecznie zapraszam na kurs metody "Delektowanie Życiem"/"Delicious Life" do Dużego Dołu :)
 
termin kursu: 31 lipca - 2 sierpnia
 
zapisy i wszelkie szczegóły:
 
biedronka2406@gmail.com

czwartek, 2 lipca 2015

" WYPYCHAJKI".



MOJE OBRAZY”.


Niedogodności dnia codziennego, ścigają jak mezalians przedwojennego romansu.
Niedogodność, czym tak naprawdę jest i czy istnieje jako realność czy może jest wymysłem naszego niezadowolonego wiecznie umysłu. Oczywiście nie całego tylko tej części, którą nazwaliśmy ego.
Obrazy mojego ego były zawsze smutne, zawsze w niedostatku i niedoborze.
Niezadowolenie zawsze podsycane. W niezadowoleniu układałam relacje z ludźmi, tak było łatwiej komunikować się ze światem i przynależeć do grupy wsparcia smutku, lęku i strachu. Przynależność i zidentyfikowanie siebie z grupą, było dla mnie ważne, do pewnego momentu. Nawet nie wiem, kiedy wypisałam się z Partii Niezadowolonych. Zanim to zrobiłam, ścigał mnie mezalians we wszystkim. Ja oceniałam innych i ich niewłaściwe zachowania a oni mnie.
Powinni nie powinni i tak na zmianę, jak fale w sinusoidzie.
Moje obrazy rzeczywistości były smutne, do poprawki a właściwie nie do zniesienia aż.............no właśnie, co takiego naprawdę się stało, że mezalians zniknął z mojej przestrzeni życia?


- Niezależnie od wszystkiego co to spowodowało- słyszę szept, cichutki jakby oznajmiający mi tajemnicę życia- ważne, że podjęłaś decyzję bycia wolną od takiego rozumienia niedogodności i mezaliansu, które było zawężone. Ze wszystkiego można zrobić swojego sprzymierzeńca. Dokonałaś wyboru życia w perspektywie wzrostu, zadowolenia i radości. Nie ma jednego punktu, w którym to się stało. Wiele musiało się wydarzyć aby do tego przesilenia, a właściwie przechylenia szali doszło, a odpowiadając na twoje pytania to zacznę od tego, czym w moim rozumieniu jest niedogodność i z czego wynika. Niedogodności to takie małe, średnie lub większe „wypychajki”.
Tak, tak wypychajki z komfortu zastałości, zawiesiny pewności, stagnacji kości i stagnacji myślenia. Niedogodności to rodzaj informacji, w której przemycana jest świeżość. Przemycana.... to dobre sformowanie, bo w niedogodnościach nie rozpoznasz się wprost, w tym co stare i psuje się od głowy. Niedogodności to aluzja. Delikatne zasugerowanie. One istnieją realnie ale tylko jako informacja mająca nas popchnąć w kierunku zmiany. Nie zmienić a popchnąć w jej kierunku.
Kiedy budzi się smutek, nie musisz z nim iść przez resztę dnia. Potraktuj go jako wypychajkę z danej sytuacji, która go wytworzyła. Bądź doceniająca niedogodności, bo z nich właśnie powstają rozwiązania.


- Moje obrazy nie muszą być smutne co nie oznacza, że mają być tylko wesołe. Jeśli przyjmę wypychajki do własnego życia jako coś co może je zmienić, spowodować, że wyjdę z doświadczenia, które mnie w jakikolwiek sposób prowadzi na pusto, to moje życie może być w obrazie sielanki?

- Może być cały czas w procesie docierania do sielanki- słyszę w odpowiedzi- bo sielanka w ostatecznej wersji nie istnieje. Wszystko się rozszerza w świadomości, sielanka też, kochanie. Każde określenie ewaluuje, rozrasta się wraz z naszym rozszerzeniem świadomości. Dziś w twoim rozumieniu sielanka jest sprecyzowana poprzez dzisiejsze jej postrzeganie i nawiasy, którymi ten termin jest objęty ale poczekaj na jutro lub pojutrze, kiedy będziesz chciała inaczej, więcej, kiedy pojawi się potrzeba luksusu, wtedy twoja sielanka nabierze już innego wymiaru i to jest piękne, żadnych zapieczonych stałych, tylko ruch, przetasowania i nowa kolorystyczna gama.