piątek, 12 czerwca 2015

Purpurowe lato

PURPUROWE LATO”.



Dziś z niecierpliwością czekałam na moment, kiedy wreszcie usiądę i zacznę pisać. Nie miałam żadnych pytań a jednak ciągnęła mnie od samego rana ciekawość co się wydarzy.
Tytuł nasunął się w momencie dotknięcia klawiatury, jeszcze nic nie wiem i to staje się ekscytujące. Niewiedza, brzmi jak niedouczone ciele ale ma coś w sobie ze świeżości, młodości i brakiem obciążenia. Poprzez niewiedzę czuję się odkrywcą, może trochę jak Marco Polo czy Kolumb. Jestem pusta i chcę napełnić się treścią, co do której nie mam oczekiwań. No już dalej, dalej ręce same rwą się do pisania.

- Witaj- słyszę w głowie wreszcie ten szept. Co słychać?

- Wydaje mi się, że całkiem dobrze- odpowiadam zdziwiona pytaniem. Spodziewałam się lawiny informacji a tu proszę, grzecznościowe co słychać. Czyżby savoir vivre obowiązywał i w tej przestrzeni mnie samej?

- Całkiem dobrze? - słyszę w odpowiedzi- to znaczy, że jest coś co spędza jednak ci sen z powiek. Ciekawe, że człowiek ma to do siebie, że podchodzi z tak dużą ostrożnością do wyrażania swojego zadowolenia. Zawsze gdzieś czai się niebezpieczeństwo twardej pewności, że jest wszystko w idealnej perfekcji. Jak powie, że jest dobrze, albo super dobrze to może zapeszy albo ktoś poczuje się niekomfortowo, bo sam ma problemy i w związku z tym, lepiej popełnić jakiś kompromis aby nikt nie czuł się głupio z moim szczęściem. Dlaczego lato ma wiać chłodem, jaka jest w tym filozofia? Dlaczego na pytanie co słychać, odpowiadasz – o stara bida, nic ciekawego. Nawet jeśli na dany moment jest wszystko w porządku, to z jakiś powodów „chorego bezpieczeństwa” zaprzeczasz prawdzie. Może boisz się, że ktoś ukradnie ci szczęście albo poprzez zaprzeczanie szczęściu zaznasz troski, uwagi lub współczucia ze strony innych? No to teraz kochanie zastanów się nad odpowiedzią a ja zadam ci go jeszcze raz. Co słychać?

- Siedzę i myślę, analizując słowa, które przed chwilą zabrzmiały w mojej głowie. Na ten moment rzeczywiści czuję się szczęśliwa, bezpieczna. Jestem najedzona, siedzę sobie w salonie, cieplutkim przytulnym zapełnionym moimi obrazami. W kuchni gotuje się bezglutenowy makaron do pomidorówki, mój mąż w drugim pokoju prowadzi kurs przez skypa zarabiając na życie. Syn szykuje się do spaceru, koty najedzone mruczą na kanapie. Właściwie taki obraz rzeczywistości nie ma nawet podstaw aby użyć stwierdzenia odpowiadając na pytanie „ całkiem dobrze”. Analizując ten moment czuje się świetnie, spokojna, szczęśliwa, spełniona i w rozkoszy chwili. Co tak naprawdę spowodowało, że pomyślałam „ wydaje mi się, że całkiem dobrze? Wspomnienie poprzednich dni, tak to wspomnienia powodują naszą ostrożność w przyjęciu szczęśliwych chwil. To historia, która się nam przytrafiła pielęgnowana w umyśle nie daje nam komfortu odczuwania chwili. Powoduje natomiast odczucie, że wszystko może runąć. Doświadczenia negatywnie odebrane przez umysł są pielęgnowane, urastają do nerwobólu naszego postrzegania, przez które widzimy już wszystko i miłe i niemiłe.

- Może już najwyższy czas- słyszę dalej głos w głowie- przyjąć do wiadomości, że lato jest w kolorze purpury, niezależnie od tego co nam się w życiu wydarzyło, że jabłko jest jabłkiem a morze morzem. Grzyb jest grzybem niezależnie ile osób się nim zatruło. Przecież możemy patrzeć na grzyba bez pamięci tych wszystkich osób, którym zniszczył wątrobę. Możemy patrzeć ma morze bez pamięci tych wszystkich ofiar, które się w nim utopiły. Jeśli wyjdziesz z historii pobyt u mamy w szpitalu może być innym doświadczeniem niż wczoraj. Dziś możesz na nowo spojrzeć na człowieka, którego wczoraj nienawidziłaś. Dziś jest nowy dzień, w którym możesz zacząć od początku, na świeżo, bez uprzedzeń wczorajszego dnia. Popatrz tylko na ten moment: na jego kolor, fakturę, zapach, atmosferę, to co przynosi w treści. Nic poza tym momentem się nie liczy. Kolor się liczy. Purpurowe lato się liczy to nic, że po nim nastąpi jesień w kolorze dyni i nie ważne, że przed nim była zima w kolorze blu- szarości. Bądź obecna w tym momencie w pisaniu. Jeśli za chwilę zadecydujesz o innej czynności, bądź obecna w niej na sto procent, nie na trzydzieści czy dwadzieścia. Na sto procent w każdej chwili, która trwa. Patrzenie poprzez pryzmat historii zabiera ci możliwość bycia w teraźniejszości, zafałszowuje jej treść, zabarwiając tym co przebrzmiałe, nadając jej fałszywy sens. Historia odbiera poczucie rzeczywistości chwili, zatruwa wspomnieniami, niezależnie jakie one są. Nic nie jest dwa razy takie samo, wszystko płynie więc jaki ma sens, zatrzymywanie starego obrazu i nakładanie go na nowy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz